10. Litania przeciw czołobitności i serwilizmowi
[w oparciu o ponizszy tekst napisalem ten felieton, ktory ma polskie literki]
Pozwolcie ze skomentuje pewne negatywne
zjawiska, ktore uderzyly mnie w zwiazku z publikacja slynnego juz modelu
komputerowego prof. Biniendy. doszlo do czegos, co bylby raczej
niemozliwe w USA ani paru innych krajach, ktore znam.
ZAWODOWA PREZENTACJA
zawodowy polityk, pan M, korzystajac z pomocy
zawodowego inzyniera-naukowca, oraz naukowca cum analityka
komputerowego, zaprezentowal narodowi w jego parlamencie majacym,
zdawalo by sie, jeszcze pare innych rzeczy do roboty, prezentacje
popularno-naukowa o:
(0) przeczucich dra Nowaczyka, czy w raportach
nie ma przypadkiem sprzecznych informacji (sa! jak w kazdym raporcie
pisanym pod wodza wodzow) i czy to nie oznacza, ze byl Zamach (nie, nie
oznacza).
(1) zyciorysie prof. Biniendy z detalicznym wyjasnieniem jakie posiada tytuly
(2) dlugiej liscie firm ktore wspolpracuja z
ministerstwem NASA, ktore dostarcza profesorowi funduszy na badania (z
konkretami typu $1,000,000; braklo tylko rozdawania poslom suwenirow
podarowanych przez firmy).
(3) o czlonkostwie profesora w organizacjach naukowych.
(4) o tym, ze ma lab, w ktorym strzelal gabka do pokryc shuttle'a,
(5) ze jest wysokiej klasy specjalista od symulacji
komputerowych, czego dowodem jest ze uzywa od bardzo dawna programu
LS-DYNA, jednak bez wyszczegolnienia jakie nowe metody numeryczne sam
opracowal,
(6) jak dlugo i z jakim poswieceniem jego komputer i doktoranci liczyli symulacje Tu-154.
(7) co to jest metoda elementow skonczonych,
(8) jak potezna jest energia kinetyczna samolotu jako calosci,
(9) jak mocne sa skrzydla w samolocie i jak niemozliwa
jest wersja wydarzen w Smolensku podana przez rosyjska a potem polska
komisje. mianowicie, samolot ma tak mocne skrzydla ze nic go nie rusza,
(10) a gdyby mial stracic skrzydlo to i tak nie moglby
absolutnie odwrocic sie w beczce na plecy, zamiast tego spadlby zaraz
na ziemie i nie dolecial tam gdzie dolecial.
(11) ze dziennikarze nie tlocza sie zeby o tej
rewelacji donosic, co w domysle jest podejrzane i zapewne wina rzadu lub
nie wiem juz kogo.
a nastepnie polityk zaczal jezdzic po kraju i mowic,
ze naukowiec udowodnil zamach. dzialan polityka nie skomentuje. to chyba
jakis zespol chorobowy. nie bylo w prezentacji ani skrawka
przekonujacego dowodu, ze symulacja ma sens numeryczny (por. nizej),
albo ze zgadza sie z rzeczywistymi testami (nie zgadza sie za diabla!
NASA rozbijala w testach samoloty i slupy telefoniczne zawsze ciely
koncowki skrzydel, co kazdy moze zobaczyc na wlasne oczy na youtube). co
gorsza, rowniez nie zgadza sie ze rodzajem przelomu i polozeniem
zlamanej brzozy smolenskiej. oczywiscie, naukowiec nie twierdzil
doslownie, ze udowodnil zamach (chociaz haniebnie zgodzil sie
implicite, na to co zrobil polityk!). naukowiec po prostu oznajmil, ze w
imieniu wolnosci slowa i demokracji (a co tu ma do tego
demokracja?) oglosil swe wyniki. gdzie? w polskim sejmie przez skype'a,
zamiast na lamach prasy fachowej albo konferencji na ktora jedzie w
przyszlym roku, jak objasnil. tego typu prace, jak jestesmy w
milosiernym nastroju, okreslamy na konferencjach tak: obliczenia dr. X sugeruja, ze(...).
a jak nas krew zaleje, to inaczej, np. tak: referat prof. X byl dla
mnie nieslychanie interesujacy w tym sensie, ze ja wyciagnalbym
dokladnie odwrotne wnioski.
czekajcie, musze odchrzaknac, bo zwroce sie teraz do samego Profesora.
Panie Profesorze! zacznijmy od podstaw. mimo
dlugoletnich zwiazkow z NASA, nie rozumie pan, jak lata samolot. mowie
to z cala odpowiedzialnoscia. prosze mi uwierzyc, ze ten samolot i przed
i po utracie koncowki skrzydla unosil sie do gory z dodatnim
przyspieszniem, dopoki nie obrocil sie na bok. samoloty nie podlegaja
fizyce Arystotelesa i nie maja naturalnej i nieprzemozonej checi, by
spadac na dol. aby pomoc im w zwalczaniu takiej ewentualnej tendencji,
inzynierowie z uczelni, ktore pan wymienial na licznych slajdach,
instaluja na ich ogonach specjalne plaszczyzny kontrolne zwane po ang.
elevators (stery wysokosci). zasady rzutu poziomego w prozni, ktore
wylozyl pan w wywiadach prasowych dla naszego dziennika lub gazety
polskiej, nie stosuja sie do tego samolotu z wielu powodow. mieszkam
niedaleko, mam czas, mam samolot, moge przyleciec. polatamy i sam pan
zobaczy co i jak z tymi samolotami. na serio proponuje, bo osobiscie
nie mam do pana zadnych uprzedzen i chcialbym zeby pan lepiej wypadal w
przyszlych transmisjach.
rowniez nie jestem pewien, dlaczego pojawil sie punkt
(8), ktory nie ma nic a nic do rzeczy w kwestii czy skrzydlo moglo, czy
nie moglo sie zlamac. no moze o tyle, ze gdyby samolot toczyl sie
popychany po pasie przez pilotow rekami, to moglby zatrzymac sie na
drzewie nie lamiac niczego. wtedy mozna by powiedziec: o prosze,
widziecie, energia kinetyczna byla za mala. a tak, to znowu jakas
alternatywna fizyka, taka smolenska.
teraz punkty (6)-(7). na moim blogu wymieniam
wiele zastrzezen do szczegolow pana symulacji. jestem raczej
zdziwiony, ze pan zgodzil sie firmowac swoim nazwiskiem takiego rodzaju
obliczenia. rozdzielczosc FEM musi byc duzo wieksza, niz obszar kontaktu
zderzajacych sie cial. nie jest. policzylem na palcach wszystkie
skonczone elementy w najwazniejszym obszarze symulacji. na dzwigarze to
nawet na palcach jednej reki. to bardzo zly znak. i jeszcze ma pan tzw.
leakage, bo te elementy sa plaskei i poniewaz nie sa male, robia sie
pomiedzy nimi duze szpary na wygietych mocno czesciach, co gwarantuje,
jak pisza w ksiazkach uzytkownicy takiego programu, niedokladnosc
obliczen.
dodatkowo, fizyka symulacji jakas troszke bajkowa.
elementy znikaja wraz z calym dobytkiem (masa inercjalna, energia
kinetyczna, naprezeniami) wtedy, kiedy zadecyduje o tym program. nie
jest to chyba wlasciwa fizyka zderzenia, pekania i niszczenia cial.
najsmieszniejsze jest w ogole porownanie pana brzozy po zderzeniu z
prawdziwa - pana to jakas cylindryczna, obcieta jak nozem prostopadle do
osi torpeda, lecaca wprzod i obracajaca sie z duza predkoscia. a
wystarczylo spojrzec na prawdziwa brzoze.. ani nie poleciala, ani nie
byla ucieta jak nozem. czy nie trzeba bylo wtedy poprawic troche
symulacje, zeby chociaz miala szanse dac wynik bardziej zgodny ze
stanem, w ktorym ta brzoza znajduje sie tam od 10 kwietnia 2010?
brzoza lezy zlamana, oparta o swoj pien, pochylona
gdzies na polnoc, opuszczona. zywej duszy nie ma wkolo, zeby jej
polozenie i jej polmetrowe drzazgi zinterpretowac lub wymodelowac.
zamiast tego pojawia sie jej cyber-uzurpatorka z klockow LEGO, a logo
NASA na piersi. a dziecko widzi, ze to nie to samo. takie obliczenia
robi sie jako wstepna probe, po czym natychmiast wyrzuca do kosza i
poprawia parametry, rodzaj siatki, opis materialu, tak az symulacja
zacznie miec sens fizyczny, a potem moze nawet realny. z cala pewnoscia,
nie nalezalo robic 50 prawie takich samych, slabych symulacji
zajmujacych duzo czasu na clusterze obliczeniowym. najlepsze, ze pan o
tym na pewno wie i nie musze nic wyjasniac. ale to wlasciwie nie moja
sprawa. tylko komputerow mi szkoda.
Richard Feynman powiedzial kiedys o naukowcach spoza
swojej dziedziny, ze pracuja prawie dokladnie tak jak on, to znaczy:
maja w swoim biurze ksiazki, papier, olowki i kosz do wyrzucania
zmietych kartek papieru. z jednym tylko wyjatkiem: ci ludzie w
odroznieniu od niego nie uzywaja w ogole kosza na smiecie. obecnie swiat
posunal sie znacznie do przodu. w cyfrowej produkucji makulatury.
KSIAZKA ZAZALEN
pewnie jestem nierozgarniety i symulacje pana prof. B
maja jakis ukryty gleboko przed moim wzrokiem sens. swietnie! uciesze
sie tylko. ale to marginalna sprawa. jest pare rzeczy, ktore mi sie
jeszcze bardziej nie podobaja. pozwolcie, ze sobie ulze.
nie podoba mi sie tez to, ze nauki i inzynieria
podzielily sie na tak male dzialki, ze kazdy boi sie wyjsc poza swoja
dzialke na krok. albo boi, albo nie ma wewnetrznej potrzeby, albo
zwyczajnie nie ma czasu, bo trzeba niedlugo zlozyc podanie o grant w
swojej waskiej specjalizacji (na co innego nie dzadza, za chiny, chyba
ze sie oszuka, ze to prawdziwie multidyscyplinarne i/lub stosowane w
przemysle, wtedy dadza az za duzo, nawet odbierajac innym). i potem mamy
waskich specjalistow, w najlepszym przypadku.
nie podoba mi sie wyslugiwanie sie przez polityka
naukowcami. naturalnie tylko i wylacznie amerykanskimi, gdyz polityk
uznal, ze narod u nas w polsce ciemny i zabobonny, ale w amerykanow
uwierzy. i w to, co zapisal amerykanski fms tez uwierza, wiec trzeba
chwicic sie fms-a i oglosic ze cos wybuchlo, na kilakdziesiat , moze
kilkaset milisekund przed koncem lotu, ktory juz od 10+ sekund
nie mial szans, sam, na wlasne konto, niestety musial sie rozbic i nie
potrzebowal w tym zadnej pomocy. nie umieja nawet odczytac zapisu fms i
nie rozumieja, ci naukowcy, jak byl skwantowany, jaka byla dokladnosc
pionowa urzadzenia i co sie kiedy dzialo. z ust dra Nowaczyka uslyszalem
mniej sensownych zdan, a matematycznie rzecz ujmujac - nieskonczenie
mniej, niz z wpisow anonimowego forumowicza, ktory sam doszedl do tego
co i jak z tym fms-em, i opisal cierpliwie na forum i w salonie24.
nie podoba mi sie, ze naukowcy daja sie wykorzystywac.
ze naukowcy grzesza przeciwko "kosciolowi". temu budowanemu przez wieki
przez ich poprzednikow: metodzie naukowej.
metoda ta polega po pierwsze na otwartosci,
przejrzystosci i naturalnie tez uczciwosci w badaniach; to ostatnie
mialo oczywiscie miejsce u profesora, ale dwie pierwsze sprawy sprawily
pewne klopoty. otwartosci nie widze, bo p. profesor mogl, lecz nie
udostepnil ogolowi pliku wejsciowego do obliczen - to plik tekstowy
ASCII i nie ma problemu zeby go wywiesic na swoje stronie sieciowej dla
wszystkich chetnych do zrozumienia szczegolow obliczen. zapewne jest to
jakas tajemnica. z ta konferencja to unik. nie bedzie tam zadnych
szczegolow, nie bedzie czasu, pare softball questions i nastepny do
golenia. szkoda czasu. wiem, bo podobne sesje sam organizowalem. to nie
jest miejsce do rozstrzygania watpliwosci -- forum, salon24, to sa
miejsca gdzie mozna wyjsc i pokazac ze sie nie boimy. nastepnie, metoda
naukowa wymaga samooceny, sceptycyzmu przede wszystkim w stosunku do
siebie, bo sami siebie zazwyczaj najlepiej oszukujemy. potem wymaga
oceny ze strony kolegow po fachu, zanim (opcjonalnie) pozwoli sie
(zwlaszcza politykom) oglaszac, ze sie cos, co faktycznie ma wplyw na
opinie ludzi o waznych dla nich sprawach, "udowodnilo" ponad wszelka
watpliwosc. w istocie, metoda naukowa dobrze rozumiana jest kompletnie
sprzeczna z takim ogloszeniem, a etyka naukowa z takim postepowaniem,
ktore nazwalbym serwilizmem politycznym.
nie podoba mi sie w koncu to, ze polacy nie protestuja
przeciwo takiemu traktowaniu. nie znalem moich ziomkow z tej strony,
albo zapomnialem. czy w polsce jest czolobitnosc przed tytulami
naukowymi? dlaczego wielu czytelnikow mojego bloga, nawet tych ktorzy
nie sa mu od razu przeciwni, dziwi sie, dlaczego autor chce pozostac
anonimowy? tak jakby pragneli, by zadzialala jakas magia tytulow, albo
uzyskac jakas gwarancje od osob trzecich, organizacji, od nazw wlasnych,
bo sami nie sa w stanie byc sedziami w prostej w sumie sprawie: czy ten
facet mowi cos nowego i ciekawego? czy warto to czytac? czyzby to jest
potrzeba jakies wspolczesnej arystokracji umyslowej, ktorej pochodzenie
naukowe, miejsce pracy, uczelnia, granty, same przez sie nobilituja.
moze to zle rozumiem? moze po prostu kazdy profesor ma obowiazek
udowodnic, ze ma tytuly i tabliczke na drzwiach, czy cos takiego, jakis
dziwny nowy zwyczaj. tylko dla profesorow. bez tego, argumenty czy
obliczenia czlowieka traca wartosc.
A. de Saint-Exupery opisal w 'malym ksieciu' pewnego
naukowca, ktorego nikt nie chcial sluchac, do chwili az zmienil ubranie
na bardziej normalne. przyjechal w garniturze, wygladal jak godny
zaufania profesor i dostal tym razem oklaski, a mowil dokladnie to samo
co przedtem.
Gombrowicz powiedzial kiedys, ze idei szlachectwa nic
nie zaszkodzi: ani glupota, ani bieda, ani brzydota, doslownie nic nie
odbiera arystokracji dziwnego blasku i nie gasi fascynacji nia. to takie
europejskie, ale bardzo malo amerykanskie, ta potrzeba elity, na rece
ktorej skada sie osad idei.
w ameryce istnieje pojecie i (w wiekszosci przypadkow)
takze praktyka merytokracji. w polsce tez, tylko za rzadko i nie do
konca. zwlaszcza slysze o tym, jak bardzo rynek pracy dziala tu i tam, w
ameryce polnocnej i w polsce. czy po mojej stronie atlantyku przyjmuje
sie do pracy po zajomosci? oczywscie ze tak. po znajomosci fachu.
zupelnie serio. ja zyje w wiezy z kosci sloniowej, ale slysze i widze
nieco szerzej. a i u mnie, na przyklad, polityka uczelniana to bywa
prawdziwe bagno, gdy dominuje sie walka o wplywy, zarozumialstwo. ale
nie az takie bagno, zeby miec mozliwosc przyjmowac do pracy znajomkow,
ktorzy nie wygrali konkursu z innymi kandydatami na stanowisko. o czyms
takim jeszcze nie slyszalem. sa podchody i kuluary, przekonywania i
profilowane czasem ogloszenia o pracy, ale w koncu zawsze jest furtka
otwarta dla potencjalnie lepszych kandydatow.
o arystokracji i zadzieraniu nosa wsrod
wyksztalciuchow amerykanskich nie slyszalem. z powodu ogolnego
zadufania, tak, oczywiscie, bo ludzie sa rozni, ale o tytulomanii raczej
nigdy. to zreszta nie niemcy ani japonia, w nowym swiecie nie ma takiej
tradycji. profesor to profesor. so what. i chyba to dobrze.
moi drodzy. nie dajcie sie nabrac politykowi M. pan
prof. B jest czlowiekiem i jako taki czesto sie myli. myli sie przede
wszystkim sadzac, ze cos udowodnil (na pewno tak sadzi, bo po coz
czekalby na dziennikarzy? ci na szczescie cos sie kapneli, ze ta
symulacja to nie zaden dowod na zamach, ze nie ma zadnych materialnych
dowodow, ktore by sie w takiej poszlakowej w koncu sprawie jednak
przydaly). jestem pewnien, ze w tej zawodowej prezentacji sejmowej nie
chodzilo autrom ani o ponadczasowa prawde (bo ze swieca jej szukac w
tym, co tam mowiono), ani chyba o propagande metody elementow
skonczonych. produkcja tych wynikow glownie autorstwa chyba
nieswiadomego superkomputera, albo mniej doswiadczonego doktoranta, a
mniej Profesora, bo tyle tam niedostatkow, miala moze jakis inny cel.
jesli tak, bylo to cel pozanaukowy. oby to nie byl precedens.
zakoncze anegdotami o tym, jak to powinno byc z tymi
slynnymi postaciami nauki i okolic. przydarzylo mi sie rozmawiac na
konferencji (NASA, naturalnie) z zupelnie normalnymi osobami, pozniej
dowiadujac sie kim sa. raz poszedlem z dzieckiem na film IMAXa o
teleskopie kosmicznym, a moj niedawny rozmowca, w pomaranczowym
kombinezonie, byl bohaterem filmu i cos opowiadal z entuzjazmem wiszac w
niewazkosci. mowe mi odjelo. moj niegdysiejszy opiekun naukowy,
oczywiscie z osrodka zwiazanego z NASA (tm) --- tak, tak, musze was
pokatowac troche ta agencja, bo inaczej ni cholery mi nikt nie uwierzy
--- siedzial przy stole na obiedzie konferencyjnym z astrofizykiem,
ktory przyszedl dla towarzystwa z zona. siedziala obok, wiec zaczal z
nia rozmawiac. sympatyczna rozmowa o tym i o owym sprowadzila ich na
temat pracy. what do you do? - spytal uprzejmie moj szef. "och... ja? no
coz, ja latam promem kosmicznym" odpowiedziala mu ta pani.
czego nie moge zyczyc i waszym najblizszym, bo spoznilem sie z anegdota i prom juz poszedl na zlom.
Zgadzam się z Panem
@11tatemono
ja na razie widze, ze smolensk nie ma z fizyka najmniejszego problemu. natomiast wszystkie teorie spiskowe do tej pory maja.
to dla mnie dobra okazja, zeby napisac cos o fizyce. no i sie posmiac z helu, sztucznej mgly na obszarze 100 km^2, albo z tego jak wosztyl (z jaka-42) doskonale "widzial" swiatla pasa ze 120m, (o tym jeszcze nie pisalem, a to swietne zatosowanie teorii transfery promieniowania) itd itp. gdybym mial tu wymienic wszystkie niefizycznosci, uzbieraloby sie samych tych niedorzecznosci na kilka postow, a co dopiero wyjasnien. moze napisze ksiazke?
@you-know-who
@11tatemono
@you-know-who
Na ostatniej konferencji Komitetu Śledczego FR w sprawie katastrofy w Smoleńsku z dnia 18.02.2011 r. z ust Michaiła Guriewicza (kierownika grupy śledczej w sprawie katastrofy) padli takie słowa: "Что касается передачи фрагментов и самописцев польской стороне разбившегося самолета Ту-154 президента Леха Качиньского, то она пока невозможна - с ними до сих пор работают эксперты." W skrócie: przekazanie wraku i rejestratorów na razie nie jest możliwe - ich cały czas badają eksperci.
@you-know-who
Tutaj coś o beczce autorotacyjnej spowodowanej "przyhamowaniem" skrzydła przez przeszkodę:
B737 Coventry
http://www.aaib.gov.uk/cms_resources/1-1996%207T-VEE.pdf
http://www.aaib.gov.uk/cms_resources/1-1996%207T-VEE%20Append.pdf
Iskra
http://www.eskadra.net/biblioteka/spuznionewyprowadzenieznurkowania.pdf
@rexturbo
tak, ja mam tendencje do zapominania i wybaczania, a faktycznie dr Nowaczyk chyba wspominal kiedys o tym, ze samolot walniety w skrzydlo musi skokowo zmienic heading i bearing od tego uderzenia, co sie nie stalo - ergo - zamach.
niestety pojedynczy czlowiek taki jak ja ma trudnosci z ogarnieciem i skatalogowaniem wszystkich "dowodow" prezentowanych przez tych panow. to jest istna fontanna inwencji. mysle coraz bardziej, ze to trzeba niektorym niespecjalistom wyjasnic, i ze (wbrew temu co cale netowe zycie twierdze w sprawie anonimowosci) ktos powinien jednak podpisac sie pod krytyka imieniem i nazwiskiem. znam takiego kogos i chyba ten ktos zdecyduje sie to zrobic juz bardzo niedlugo.
pzdr
@11tatemono
A pretekst mają - własne śledztwo.
Administracja ruska to mściwy narodek jest.
@you-know-who
Moja prywatna prośba o więcej.
Te (chyba nr 6) z postaciami z historii fizyki w tle bezcenne.
Uśmiałem się do łez.
Książkę proszę napisać - też chętnie przeczytam
Pozdrawiam
@kaczazupa
pzdr
@you-know-who
@you-know-who
YKW, bardzo przyjemnie sie pana czyta. Jakby choc jeden Pislamista
na chwile sie "zatrzymal i zastanowil", to bylby to juz Wielki Sukces. Obawiam sie, ze mimo olbrzymiego postepu, medycyna nadal nie radzi sobie z fanatyzmem.
Pozdrowienia z 0.500 nocy.
@kaczazupa
jakbys cos umiescil u siebie, daj znac i tu - troche nie nadazam z czytaniem salonu.
to wdzieczny temat, bo zarowno samo uderzenie powinno podciac brzoze od dobrej strony (skos skrzydel!), jak i wiry tez przewracaja w dobra strone.
nota bene, brzoza lezy tam od 10 kw. do dzis, podejrzewam, ze to mozna by latwo udowodnic rozmawiajac ze swiadkami. (ale najlawiej oczywiscie przyjac, ze tajne sluzby przyciely cala falszywa przecinke i zapomnialy o najwazniejszej brzozie dnia 9 kw., po czym wrocily i poprawily robote po 10-tym. no, tak tylko podpowiadam...).
* * *
a, wiecie co, nie chce z tego robic wielkiego ogloszenia, ujawnilem sie z imienia i nazwiska w dzisiejszym studioopinii.pl
tu mam nadziej pozostac....you-know-who!
@jerzyk07
z polnocy na jakiej dlugosci geo?
pzdr
@you-know-who
Przez półtora roku nie zdążyłem posprzątać u siebie identycznie wyglądającej brzozy. Śladów żadnego rozbitego samolotu w okolicy nie znalazłem, choć lata ich nieporównanie więcej niż nad Smoleńskiem.
Lives in USA a polskie ogonki!!!
Amatorzy!!!
YKH
Mam za to inne pytania:
1. Dlaczego Pan swoje dane ,których użył do obliczeń wziął z raportu MAK, polski(Millera) uznając za niewiarygodny?
2. Czy znane sa Panu polskie uwago do raportu MAK podważające ten raport?
Niepotwierdzone analizy zamiast faktów
Po zapoznaniu się z raportem końcowym polska strona stwierdziła, że poszczególne rozdziały raportu nie są napisane zgodnie z wytycznymi zawartymi w dokumencie ICAO Doc. 9756. Zgodnie z metodyką przygotowania raportów dotyczącą zdarzeń lotniczych, opisaną w w/w dokumencie, rozdział I Informacje Faktyczne nie powinien zawierać ocen i analiz, a elementy te powinny znajdować się w rozdziale II Analiza. W tym miejscu należy napisać, że w dalszej części polskich uwag czytamy, że polska strona całkowicie odrzuca analizy psychologiczne umieszczone bezprawnie w rozdziale I.
Analizy te Rosjanie oparli na błędnie odczytanych zdaniach i wypowiedziach załogi. Stenogram z rozmów załogi Tu-154M (Cockpit Voice Recorder), stworzony przez Rosjan w maju i czerwcu 2010 roku, na którym opiera się rosyjski raport końcowy zawiera zdania, które nie istnieją fizycznie na kopii audio CVR. Zdania i słowa załogi zostały również przez Rosjan w ogromny sposób pozmieniane, tak aby sugerować naciski lub uległość załogi.
W rzeczywistości na podstawie dostępnej kopii audio zapisu CVR zarówno naciski na załogę Tu-154M, jak i uległość załogi zostały całkowicie odrzucone przez polską komisję i polską prokuraturę. Strona rosyjska zignorowała w raporcie końcowym te uwagi i pozostawiła nieprawdziwe i niepotwierdzone analizy psychologiczne. Jednocześnie w rozdziale dotyczącym historii lotu strona rosyjska w raporcie końcowym pominęła wyraźnie słyszalne komendy radiowe załogi oraz inne informacje, które diametralnie zmieniają analizę przebiegu lotu. Pominięto m.in. wyraźnie słyszalne obliczanie nawigatora odległości od osi lotniska (Rosjanie niezgodnie z prawdą sugerowali w raporcie końcowym, że załoga weszła na ścieżkę lądowania spóźniona, czemu przeczy nawet wykres parametrów lotu) oraz pominięto rozmowę załogi wskazującą na to, że znała doskonale topografię terenu (komisja MAK sugerowała w raporcie końcowym, że jedną z przyczyn katastrofy była nieznajomość topografii terenu).
W rozdziale II Analiza, Rosjanie niepoprawnie przeprowadzili analizę na podstawie hipotez nie potwierdzonych dowodami. Sposób przeprowadzania analizy jest niezgodny z wytycznymi zawartymi w dokumencie ICAO Doc. 6920 (Manual of Aircraft Accident Investigation). Hipotezy nie poparte dowodami powinny być odrzucone. Niestety, Rosjanie dużą część tego rozdziału oparli na nieudokumentowanych hipotezach, które były przedstawiane bezprawnie jako stwierdzenia (pominięto nawet użycie trybu warunkowego).
Nawet długość lementu skrzydła (ucięta) była o 1.5 m kr.ótsza niz w rzeczywistości.
STĄD WIARYGNODNOSĆ ROSYJSKICH DANYCH JEST -KRÓTKO MÓWIAĆ- żADNA.
Prof. Bienienda skoncentrował się zatem na odczytach z rejestratorów lotu.
2. Na jakiej podstawie Pan twierdzi,że nie pominąłby Pan wagi dla katastrofy obecności generała Błasika w Kokpicie?
Ma Pan za sobą doświadczenia jakieś z lotów wojskowych?
Albo z zakresu psychologii?
Pozdrawiam
Będę wdzieczna za odpowiedzi na te pytania.
@1maud
nie musze!
jestem pilotem wiec wiem znacznie lepiej niz psycholog, o czym mysli, co robi i czego nie zrobil w smolensku PIC (Protasiuk). jestem fizykiem i fizyka wystarcza mi do udowodnienia, ze prof. Binienda myli sie co do tego, ze cokolwiek udowodnil, tym bardziej ze jego symulacje brzozy i skrzydla nie byly weryfikowane doswiadczalnie (nie byly kalibrowane, po ang. validated, by dac zgodnosc z relewantnymi probami doswiadczalnymi procesu brzoza-dzwigary) i dodatkowo nie zgadzaja sie absolutnie ze stanem faktycznym miejsca powypadkowego.
@you-know-who
cos nie moj dzien. Teraz "wrong address" :))
@you-know-who
W dodatku wśród tychże prokuratorów i specjalistów byli piloci dużych samolotów ( w tym latający na Tu 154 M).Pan lata dość niedużym samolotem i na pewno nie w rygorze wojskowym, prawda?
Kpt Protasiuk miał najdłuższy nalot z pilotów pułku.
Latał w trudnych warunkach, w styczniu wracał z Haiti bez autopilota.Był 6 razy w Smoleńsku.Latał do Afganistanu. Lotniska nędzne znał.Bo był pilotem wojskowym.
Nie miałoby to znaczenia, gdyby Pan łaskawie ograniczył się do ocen z zakresu fizyki i prawidłowości danych ,wprowadzonych do modelu prof.Biniendy.
Profesor podał do siebie namiary, można podyskutować jak równy z równym. Chwali się pan posiadaniem samolotu- ma Pan wieć środek lokomocji- nic nie stoi na przeszkodzie.
Zastanawia mnie skąd Pan wie , jak wyglądało miejsce powypadkowe ? Skąd Pan zna stan faktyczny?
Skoro w uwagach prokuratorzy kwestionują brak szkiców oraz materiałów z miejsca katastrofy.
Zdjęcia Amielina?
Rosjanie podali,że długość uciętego przez brzozę skrzydła wynosiła coś ponad 4 m, a Polacy zmierzyli 6,5?
Drobna różnica?
Wiarygodność rosyjskich"dokumentów" jest taka jak raporty z sekcji zwłok śp. posła Wassermana.
Ale przede wszystkim - większości brak.Na pewno nie ma ich w raportach MAK ani MIllera.
Nie ma Pan żadnych podstaw do twierdzenia,że Pan wie co zrobił kpt Protasiuk, może pan podejrzewać coś, zgodnie z własnymi (nadto innymi ) doświadczeniami.
Zachowanie każdego środka lokomocji zależy od konkretnego typu. Stąd potrzeba szkoleń na różnych typach samolotów ,prawda?
Jeśli wiec Pan zarzuca prof. Biniedzie, ze przyjmuje nieprawidłowe dane i z nimi polemizuje; proszę zrobić symulacje na własnych. Zgodnych z tym "faktycznym" stanem miejsca powypadkowego.
Nie odpowiedział mi Pan też na konkretne pytanie: dlaczego pan przyjął do swoich rozważań raport MAK?
I trop Amielina?
Pozdrawiam
@1maud
jednak dzis dowiedzialem sie o pomiarach zrobionych na miejscu, takich mniej wiecej jakie apelowalem zwolennikow spisku, tylko zrobionych przez sceptykow.
i mam powody zeby miec do nich zaufanie.
@wiesława
Po pierwszym tekscie zaczalem się zastanawiac dlaczego? Jak doszedlem już ktoz zacz, wszystko stalo się jasne:)
@you-know-who
chyba jednak nie po angielsku
:)))
@you-know-who
Tym mi zaimponowałeś!
@Jeremiasz Paliwoda
To akurat jest proste do wyjaśnienia.
Ja na przykład w pracy nie mam ogonków więc kiedy wpisuje się z pracy to nie mam żadnej możliwości by te ogonki wstawić. W domu mogę używać Polish Programmers co pozwala mi wstawiać ogonki... tylko często jestem zbyt leniwy i nie chce mi się przestawiać klawiatury i pamietać o naciskaniu prawego "alt" by uzyskać literę z ogonkiem.
@wiesława
Ja tutaj nie widzę żadnego bełkotu. Bardzo rozsądne zdanie.
Trzeba być z lekka upośledzonym by go nie zrozumieć.
@admitancja
bo LS-DYNA moze dac dowolne wyniki, na zyczenie, w zaleznosci od parametrow.
dziwie sie, ze ktos tego moze nie czuc, od kiedy dowiedzial sie ze tam sa setki mozliwych ustawien w tym programie. prosze spytac waszego profesora od wytrzymalosci konstrukcji. ja, po publikacji bloga, odrobilem moje lekcje, jak to sie mowi - zapytalem mojego.
i uslyszalem to co wyzej.. validation is crucial, uwiarygodnienie/kalibracja jest nieslychanie wazna. przy jej braku mozna naprawde dostac rozne fajne rzeczy.
@you-know-who
Którzy uznali z przyczyn tylko sobie wiadomych, że raport MAK zawiera wiarygodne i selfocnsistent dane.
Jak się ma do tej spójności długość odciętego skrzydła?
1,5 metra w jedną albo w drugą stronę?
Bo chyba nie trzeba być fizykiem,żeby uznać iż miało to ogromne znacznie dla określenia miejsca zetknięcia brzozy z konstrukcją skrzydła?
Mówimy bowiem o jednym kawałku skrzydła, prawda?
A kontrakcja brzoza-skrzydło była na pewno uzależniona nie tylko od grubości i odporności drzewa ,ale na na to jakim elementem skrzydła została uderzona?
To jedno.
Inna sprawa to to ,że na ziemi pod miejscem uciecia skrzydła stały drzwi oparte o szopę. Jak Pan to z punktu widzenia fizyka oceni? Samolot miał dziób zadarty w górę...tak jest opisane. Czyli dół raczej był już skierowany w dół..Logika a nie fizyka mi to podpowiada.
Co się działo na dole, pod samolotem? Fruwać musiało czy nie?
A nie fruwało:-)
Czy znana jest panu ocena danych z raportu MAK na temat prędkości opadania samolotu w końcowej fazie?
Polecam analizę
http://ndb2010.wordpress.com/
Reasumując: Pan oparł się jedynie na raporcie MAK, uznając jego spójność.
Raport MAK nie jest spójny, co kwestionowali polscy prokuratorzy.
Pozdrawiam
@wadams
Czyli, że wy dwaj to jedno i to samo??? Dobrze wiedzieć :)
@you-know-who
Serio??? To ja normalnie nie mogę się już doczekać, kiedy szanowny kolega - pilot-fizyk, który podobno ma dostęp do LS-DYNA i to na dużo wyższym poziomie niż ten wyśmiewany profesorek Macierewicza, tak sobie poustawia te wszystkie ustawienia, żeby program jako wynik zwrócił takie właśnie rozszczątkowanie kadłuba, zakładając przebieg zdarzeń z raportu MAK... Kolego programuj sobie ten algorytm dowolnie, jak tylko masz na to ochotę, używaj też dowolnego modelu bryły płatowca, zachowaj tylko podstawowe parametry, takie jak prędkość, wysokość i tor lotu... Czekam, żebyś uzyskał wyniki na podobnym poziomie destrukcji jak ten, który widzieliśmy, z jednoczesnym wyparowaniem 2/3 samolotu... Czekam kolego :)
@wadams
Weź, już nie świruj. I szacunku trochę do innych ludzi, ignorancie.
A tu masz przykład podobnej relewancji:
http://www.youtube.com/watch?v=CtPZrmtr6H8&feature=player_embedded
@Jeremiasz Paliwoda - uzupenienie
Tutaj to wszystko lepiej widac, jest symulacja, to stalo sie we wrzesniu 2010 roku. Dziwne, ze wszystkie polskie media milczaly o tym zdarzeniu... Prosze zwrocic uwage, jak skrzydla samolotu TU-154M kosily drzewa... Zadne skrzydlo nie odpadlo, co wiecej, wszyscy przezyli, kadlub tez pozostal w jednym kawalku...
@Jeremiasz Paliwoda
@mankato
@Jeremiasz Paliwoda 11:16
@Jeremiasz Paliwoda
Czy ten samolot poleciał potem dalej?
@Jeremiasz Paliwoda 11:25
Glowny problem polega na tym czy wprowadzając różne dane można uzyskac różne wyniki. Mozna.
Natomiast konkluzja pana Biniendy jest bardzo kategoryczna, że ta brzoza nie mogła urwać tego skrzydla. I doszedl do tak kategorycznej konkluzji nie dysponujac wszystkimi danymi na temat brzozy i skrzydła.
@1maud
1,5 metra w jedną albo w drugą stronę?
Bo chyba nie trzeba być fizykiem,żeby uznać iż miało to ogromne znacznie dla określenia miejsca zetknięcia brzozy z konstrukcją skrzydła?"
Słuszna uwaga, że miejsce zetknięcia skrzydła z brzozą wydaje się mieć znaczenie.
Problem w tym, że pan Binienda wypowiedział się bardzo kategorycznie, że skrzydlo nie mogło się złamac w wyniku uderzenia w brzozę.
O ile rozumiem wywód pana Artymowicza to jego głowny problem z modelem pana Biniendy polega na tym, że tak kategoryczne stwierdzenia są naukowo nieuprawnione. Wprowadzajac do programu inne dane można uzyskać inny wynik. A pan Binienda nie dysponował pełnymi danymi.
Nie dysponuje nimi również pan Artymowicz dlatego nie zajmuje sie budowaniem kontrmodelu.
korekta: @Jeremiasz Paliwoda 11:16
Mój komentarz powinien tak wyglądać:
To tylko znaczy, że też mam podobny problem z polskimi ogonkami. Dlatego rozumiem blogerów którzy mają podobny problem.
@wadams
http://www.youtube.com/watch?v=hzWCmyGqulQ&NR=1&feature=fvwp
Obejrzales juz kolego ten film z Youtuba??? Mam wrazenie, ze jednak nie...
@wiesława
Dokladnymi danymi na temat roznych mozliwych trajektorii lotu i polozen samolotu w stosunku do drzewa.
@wadams @
sa ludzie, ktorzy zwracaja uwage na slaty (taka dziwna nazwa ang. na skrzela przed skrzydlami). ze sie owinely wokol brzozy i troche dzialaly jak pancerz.
wg. mnie, troche maja racji ale to efekt drugiego rzedu. w pierwszym przyblizeniu, jest pewna calkowita grubosc (dajmy na to, 5 mm) blachy przed dzwigarem #1 i musi byc owinieta wokol drzewa lub cos innego sie z nia musi stac, niezaleznie od tego czy to byl slat, czy gruby nosek profilu.
ja podejrzewam, ze mamy do czynienia z bledem 1-go rzedu... wszystko powinno stac sie jasne, w momencie kiedy prof. B opublikuje zbior wejsciowy parametrow symulacji.
@mankato
@Jeremiasz Paliwoda
Czy ten samolot poleciał potem dalej?
Może wyjaśnię. Chciałbym wiedzieć czy pomimo tego że "żadne skrzydlo nie odpadlo, co wiecej, wszyscy przezyli, kadlub tez pozostal w jednym kawalku" samolot ten mógł lecieć dalej po tym jak przejechał przez krzaki?
@you-know-who
wg. mnie, troche maja racji ale to efekt drugiego rzedu. w pierwszym przyblizeniu, jest pewna calkowita grubosc (dajmy na to, 5 mm) blachy przed dzwigarem #1 i musi byc owinieta wokol drzewa lub cos innego sie z nia musi stac, niezaleznie od tego czy to byl slat, czy gruby nosek profilu. "
A ja podejrzewam, że blacha slotu - o ile dobrze pamiętam, tytanowa! - zadziałała tu faktycznie jak pancerz, ale chroniący nie struktury skrzydła, tylko właśnie drewno pnia - przed przecinaniem go przez wysunięte do przodu elementy dźwigara!
Po prostu, ta blacha, jako sporo mechanicznie odporniejsza od aluminiowej, rozłożyła na większą powierzchnię pnia obciążenia od uderzenia tymi elementami dźwigara, w innym przypadku mogącymi faktycznie koncentrować wywołane uderzeniem obciążenia na małej powierzchni pnia, powodując już w pierwszej fazie zderzenia miażdżenie i rozrywanie włókien drewna od uderzonej strony - a jednocześnie, jako nieustępliwa bardziej niż drewno, spowodowała skoncentrowanie obciążenia w niewielkim obszarze materiału dźwigara, aż do przekroczenia jego wytrzymałości na ROZRYWANIE...
A potem to już poszło...
@Jeremiasz Paliwoda
"http://www.youtube.com/watch?v=hzWCmyGqulQ&NR=1&feature=fvwp
Tutaj to wszystko lepiej widac, jest symulacja, to stalo sie we wrzesniu 2010 roku. Dziwne, ze wszystkie polskie media milczaly o tym zdarzeniu... Prosze zwrocic uwage, jak skrzydla samolotu TU-154M kosily drzewa... Zadne skrzydlo nie odpadlo, co wiecej, wszyscy przezyli, kadlub tez pozostal w jednym kawalku..."
Szkoda, że niektórzy od września ubiegłego roku jakoś nie potrafią pojąć, że TEN SAMOLOT podczas awaryjnego lądowania TYLKO WYJECHAŁ POZA za krótki w takiej sytuacji dla niego, PRZESZŁO KILOMETROWEJ DŁUGOŚCI PAS STARTOWY PRZYGODNEGO LĄDOWISKA!
I że do lasu - zresztą jakiego "lasu", młodnika! - wjechał wciąż na własnych kołach, już resztką prędkości, wytraconej przed tym podczas dobiegu na pasie starego lotniska - a na pewno nie z prędkością przeszło 250 kilometrów na godzinę...
@Piekielny
@Piekielny
rowniez to, ze w polsce byly kiedys te samoloty i ich skrzel nie spotkal los przewodow miedzianych w domku na dzialce ojca - nie poszly sobie na spacer (jak to sie w ameryce mowi) :-|
kto wie, trzeba by powtorzyc symulacje prof. B tylko ze skrzelami..
@you-know-who
Ale przy prędkości ~250 kilometrów na godzinę jednak haratał sobie przy tym skrzydła o wiele bardziej, niż ów Tu-154M awaryjnie lądujący w Komi...
@you-know-who
W którym miejscu Sowieci przejmowali się rachunkiem ekonomicznym???
Zaś tytanowa blacha, przy tej samej grubości, jest o wiele odporniejsza na zderzenia z ptakami czy gradowinami - głównym zagrożeniem krawędzi natarcia płatów samolotów - niż duraluminiowa...
Przypominam, że tytan był w ZSRR od lat 60-tych jednym ze sztandarowych materiałów...
"rowniez to, ze w polsce byly kiedys te samoloty i ich skrzel nie spotkal los przewodow miedzianych w domku na dzialce ojca - nie poszly sobie na spacer (jak to sie w ameryce mowi) :-|
"
Problem w tym, że miedź, podobnie zresztą jak stopy aluminium, w punktach skupu złomu przyjmują "z otwartymi rękami" - a z tytanem to nie za bardzo wiedzą co robić!
O ile go z aluminium nie pomylą...
;)))
stan faktyczny niezgodny z obliczeniami you-know-who
.
analogicznie
wyliczona starannie przez you-know-who
wytrzymałość brzozy przewyższjaca ponad 4 razy wytrzymałośc skrzydła\
nie zgadza się absolutnie ze stanem faktycznym miejsca powypadkowego
- skrzydło złamało brzozę ( jak i brzoza skrzydło) przynajmniej taki jest stan faktyczny brzozy i skrzydła
@niegracz
Poza tym, na samym początku, gdzieś jeszcze w kwietniu 2010 co poniektórzy "zamachowcy" twierdzili, że brzoza to maskirowka, bo skrzydło by jej nie zwaliło. Teraz mogą się poczuć podbudowani wywodami ykw.
Tylko już wtedy odpisywałem, że skrzydło to nie tylko w sumie cieńkie dźwigary i cieńkie poszycie, ale i masa elementów w środku, takich jak np. siłowniki, czy prowadnice klap. Taki siłowniczek śrubowy, to kupa masy skoncentrowanej w jednym miejscu. Przy 270 km/h to pocisk. Do tego dochodzą miejsca mocowania siłowników i prowadnic do delikatnej konstrukcji skrzydła. W tych miejscach konstrukcja musi być wzmocniona, bo tych parę mm blachy nie przeniesie obciążeń od siłowników, czy prowadnic.
@you-know-who
Na zdjęciach widać praktycznie nieuszkodzoną sekcję slotu na fragmencie skrzydła który "odmaszerował" raczej przeczy to takiemu rozwojwi wypadków.
@nudna-teoria
"sa ludzie, ktorzy zwracaja uwage na slaty (taka dziwna nazwa ang. na skrzela przed skrzydlami). ze sie owinely wokol brzozy i troche dzialaly jak pancerz."
Na zdjęciach widać praktycznie nieuszkodzoną sekcję slotu na fragmencie skrzydła który "odmaszerował" raczej przeczy to takiemu rozwojwi wypadków."
Tyle, że uderzenie o "feralną brzozę" najprawdopodobniej nastąpiło jednak dalej od końca skrzydła i trafiło bliższą kadłubowi sekcję slotów - które na krytycznym odcinku wyglądają na nieźle zmasakrowane!
Na przykład tu:
https://picasaweb.google.com/107906898396623830387/101#5552449274719527090
zwłaszcza w powiększeniu...
Co prawda to "zmasakrowanie" mogło nastąpić i przy uderzeniu o ziemię, ale praktyczny brak uszkodzeń na najbliższej końcówce skrzydła sekcji slotów zdaje się potwierdzać, że jednak nie tylko wtedy...
@niegracz
wyliczona starannie przez you-know-who
wytrzymałość brzozy przewyższjaca ponad 4 razy wytrzymałośc skrzydła\
nie zgadza się absolutnie ze stanem faktycznym miejsca powypadkowego
- skrzydło złamało brzozę ( jak i brzoza skrzydło) przynajmniej taki jest stan faktyczny brzozy i skrzydła"
Ale tylko ZŁAMAŁO, a nie zmasakrowało, odrzucając daleko koronę, jak by sugerowała prezentacja pana Biniendy - a przy obciążeniach i uszkodzeniach pnia, będących wynikiem kolejnych zdarzeń w SEKWENCJI zderzenia, poddanie się także drzewa nie powinno nikogo dziwić...
@Piekielny
@nudna-teoria
@all
https://picasaweb.google.com/118355005473258703478/DropBox?authkey=Gv1sRgCM3S1LTe7LejIQ#5654767126150195906
Widac ze nudziarz tego nie wie, ktorym slotem nastapilo uderzenie w pien brzozy???
Czekamy na The Earth & Space 2012 Conference
Jeśli prof. Binienda przedstawi w Pasedenie inną symulację niż przedstawił przed Parlamentarnym Zespołem AM w dniu 8 września 2011 r. będzie to dowodem na poważną manipulację. Należałoby wtedy wysłać oba materiały do władz University of Akron z pytaniem o ocenę postępowania prof. Biniendy w kontekście prawidłowości metodyki badawczej jak i pod kątem etycznym.
@ad-verbum
mamy wolnosc mysli. mamy tenure, ustanowione wlasnie dokladnie po to, aby nie przejmujac sie czyimkolwiek zdaniem na temat tego co i jak badamy robic swoje i nawet propagowac swoje zdanie (dopoki nie szwindlujemy publikujac nieprawdziwe dane lub wymyslone obliczenia; no i dopoki przychodzimy na zajecia ze studentami). i nie o to przeciez chodzi. ostra polemika to jedno, a takie ataki bylyby zupelnie nie na miejscu.
pzdr
@you-know-who
Czy wykonanie obliczeń i przedstawienie wizualizacji, dla przypadku skrzydła przemieszczającego się poziomo, w przypadku gdy dane z oficjalnych raportów jednoznacznie określają kąt ustawienia skrzydła względem płaszczyzny poziomej na ~15 stopni, nie jest manipulacją?
Przecież rozkład sił na konstrukcji wewnętrznej skrzydła jest w takim przypadku zupełnie inny.
Przedstawiono na oficjalnym, parlamentarnym forum wyniki analizy podważające pracę Państwowej komisji badania wypadków lotniczych, wyniki te uzyskano manipulując danymi wejściowymi. To chyba nie jest prawidłowe i etyczne postępowanie?! Czy to jest już szwindel, czy jeszcze nie?
@Piekielny," 02.10.2011 10:51 "
@you-know-who
@mankato
Człowieku, on szczęśliwie wylądował w jednym kawałku, ten samolot... i to dokładnie taki jak nasz!!! TU-154M... Uderzył w wiele drzew, nie tylko w jedną brzózkę, o średnicy 10 litrowego wiaderka... Tak, dokładnie, ta smoleńska pancerna brzózka miała tylko 40 cm średnicy, czyli mniej więcej tyle, co 10 litrowe wiaderko z farbą i niby ta brzózka, nie tylko, że oderwała mu skrzydło, ale co gorsza spowodowała, że przy upadku, z 10 metrów samolot, którego kadłub ma średnicę 20 krotnie większą od pnia brzózki, uległ totalnej destrukcji rozpadając się na tysiące kawałeczków i jeszcze dodatkowo, ten "naturalny upadek" wyzwolił tak olbrzymią ilość skumulowanej energii, która była w stanie doprowadzić do wyparowania 2/3 samolotu... Wierzysz w takie bujdy??? Serio??? Może czas główkę przebadać?
@Jeremiasz Paliwoda
Sprawdź sam. Weź rozbieg i potraktuj z główki jakąś brzózkę.
Niech ma ledwo 10 cm średnicy.
Tylko nie pomyl jej ze staruszką, przechodząca mimo.
@Jeremiasz Paliwoda
Dlaczego piszesz tekie brednie??? W imię prawdy???
Już nawet z NDz można się dowiedzieć, że oprócz tego co widać na płycie jest jeszcze masa części w hangarach. Mówili o tym polscy archeolodzy, prokuratorzy i członkowie komisji.
A Ty dalej łżesz jak najęty. Może czas główkę przebadać?
@nudna-teoria
Żal tyłek ściska na wszystkie twoje nudne teorie, które nie mają nic wspólnego z prawdą...
@nudna-teoria
O właśnie, tu widać cały cyrk, jaki panuje wokół tej katastrofy. Zginęła polityczna elita kraju, a na miejsce katastrofy wysyła się archeologów, jakby tam jakieś kości pierniczonych dinozaurów leżały!!!
I ty, ignorancie śmiesz pitolić, że to ja łżę??? Niezłe jaja!!!
A teraz jeszcze przyjrzyjmy się tym różnym dziwnym wyjazdom tych wszystkich różnych dziwnych grup z Polski i spróbujmy dowiedzieć się, gdziekolwiek, jakie kompetencje zostały im udzielone. Czy to tym komediantom archeologom, czy tym ostatnim członkom sztabu wyborczego PO, którzy na okoliczność kampanii wyborczej udali się do Federacji Rosyjskiej do goroda Smoleńsk... Podobno niczego nie wolno im było dotknąć, ani jednym ani drugim, niczego ze sobą zabrać do Polski, nawet głupiego nita, czy pierniczonej śrubki, ba samodzielnie nawet zdjęć nie mogli wykonywać, ewentualnie wskazać co im ruskie służby mają sfotografować... Bo widzicie, Towarzysze, gówno też można tak sfotografować, żeby za tabliczkę czekolady mogło uchodzić. To tyle, co mam waszej bandzie do powiedzenia.
@Jeremiasz Paliwoda
@nudna-teoria
Bo wrzuciłem na wagę wszystko, co zostało. Jak i tobie uda się zważyć szczątki, to zobaczysz, że mam rację. Teraz już wiesz?
@Jeremiasz Paliwoda
Genialny jesteś, jak się to udało???
A ile Twoim zdaniem taki Tupolew w ogóle waży, włącznie z balastem jaki zaaplikowano mu z okazji salonek?
@nudna-teoria
Hmmmm, faktycznie, nie pomyślałem o tym... Dziękuję za trafne spostrzeżenie, brałem pod uwagę wyłącznie masę własną TU154M w standardowym wyposażeniu - 55,3 Mg... Dzięki twej cennej uwadze, od dziś będę pisał, że wyparowało 3/4 płatowca...
@Jeremiasz Paliwoda
@Jeremiasz Paliwoda
Wyjechał mając kontakt z ziemią poza pas przejeżdżając przez zarośla przy o wiele mniejszej prędkości.
"Uderzył w wiele drzew"
W wiele krzaków. Tak przynajmniej została przetłumaczona wypowiedź pilota. Choć moim zdaniem był to młodniak. (Tłumaczona wypowiedź pilota od 1`50 min z uwagą na 2`o4)
"ta smoleńska pancerna brzózka miała tylko 40 cm średnicy, czyli mniej więcej tyle, co 10 litrowe wiaderko z farbą"
Widział Pan kiedyś człowieka niosącego 10 litrowe wiaderko z farbą? Zapewne. A widział Pan kiedyś człowieka niosącego "brzózkę" czyli jej koronę korzenie no i pień o tylko 40 cm średnicy? Skoro chce Pan porównywać.
"ale co gorsza spowodowała, że przy upadku, z 10 metrów samolot, którego kadłub ma średnicę 20 krotnie większą od pnia brzózki, uległ totalnej destrukcji rozpadając się na tysiące kawałeczków"
"Brzózka" bezpośrednio spowodowała destrukcję tylko skrzydła. Destrukcję reszty spowodowała kula ziemska o średnicy trochę większej niż 40 cm. Przeciętna średnica owej kuli=12 742 km (za wiki). Nie wiem ile będzie to 10 litrowych wiaderek z farbą.
"była w stanie doprowadzić do wyparowania 2/3 samolotu"
Odpowiedział Nudna-Teoria.
"Wierzysz w takie bujdy???"
To nie jest kwestia wiary. Uwierzyć to musiałbym w to że 10,04 samolot poruszał się w próżni. Bo to chyba wynika z prezentacji Prof. Biniendy.
"Może czas główkę przebadać?"
Może. Ja zaś radzę oglądać filmy które się wrzuca. Nie zaszkodzi włączyć przy tym głos i w jutubie i w kompie. Pozdrawiam. Out.
@Jeremiasz Paliwoda
@kaczazupa
"taki jest stan faktyczny brzozy i skrzydła" - Pan raczy żartować - taki jest stan na amatorskich zdjęciach zrobionych trzy dni po katastrofie."
Czyżby Pan uważał, że ktoś pracowicie przeniósł zwaloną koronę brzozy w miejsce gdzie ją znaleziono???
@Jeremiasz Paliwoda
Proszę spróbować ponieść sobie - nawet niedaleko! - pniaczek brzozowy o średnicy czterech decymetrów, choćby tylko metrowej długości!
Ciekawe, jak daleko uda się go Panu zatargać, jeśli to "wiaderko z farbą" waży więcej jak 80 kilogramów?
Ciekawe też, jak by krawędź natarcia skrzydła Tu-154M zniosła ostrzał - za pomocą odpowiednio powiększonej wersji pneumatycznego "kurczakowego działa", stosowanego do testowania odporności konstrukcji lotniczych na zderzenie z ptakami! - tylko takim "wiaderkiem z farbą" przeprowadzony, z prędkością zderzenia rzędu ~75 metrów na sekundę?
@Piekielny
Pozdrawiam Waszmości ;)
@Jeremiasz Paliwoda
A to tylko mały kawalątek smoleńskiej brzózki...
@Piekielny
Realy??? But I'm lumberman ;)))))
@Jeremiasz Paliwoda
@All
nie jestem kompletnie zaskoczony. powiem wrecz, ze to jest czescia taktyki "zespolu".
to wszystko bylo smieszne do pewnego momentu, teraz ciemnota ktora wciskaja zaczyna przybierac grozne ksztalty. to, co wymknelo sie raz Sikorskiemu nt. Macierewicza, ze do oceny jego prac nalezy zatrudnic psychiatre, wydaje sie coraz bardziej sluszne.
Wyniki badań prof. Nowaczyka i prof. Biniendy ukazały skalę oszustwa niespotykaną w historii badania katastrof lotniczych i były ogromnym wstrząsem dla całego środowiska profesjonalistów i ekspertów.
nie wiem jak reszta tego srodowiska, ale Macierewicz ma calkowita racje co do mnie. to byl dla mnie niezly wstrzas :-o
@Piekielny
No cóż. Cieszę się, że zmieniłeś zdanie. Lepiej późno niż wcale ;)
@Jeremiasz Paliwoda
No cóż. Cieszę się, że zmieniłeś zdanie. Lepiej późno niż wcale ;)"
Moje "chyba jednak nie" dotyczyło tylko i wyłącznie twojej drwalki...
I niczego więcej!
@Piekielny
Uuuuuu, zawiodłem się na tobie :(((
@Jeremiasz Paliwoda
@Piekielny